sobota, 16 lutego 2013

Jesz Ile Chcesz - Włoski Wtorek

Jak już wiecie, bardzo lubię chodzić do Jesz Ile Chcesz, gdzie za 12 zł (ze zniżką studencką) mogę najeść się do syta dobrym, domowym jedzeniem. Od dłuższego czasu restauracja proponuje "Włoski Wtorek" - w każdy wtorek w menu znajdują się makarony, pizza i inne włoskie przysmaki, których, jak już też zapewne wiecie, jestem ogromną fanką. Z oferty włoskiego wtorku skorzystałam już kilkakrotnie, przyszedł więc czas, aby podzielić się moimi wrażeniami.

Podczas moich ostatnich wizyt menu było podobne, a pojawiły się w nim:
  • krem z pomidorów
  • minestrone
  • kurczak w cytrynie i tymianku
  • włoska zapiekanka z kurczaka, z pomidorami i serkiem mascarpone
  • Pasty: spaghetti, penne, fusilli, farfalle
  • sos bolognese
  • sos aglio olio
  • sos pieczarkowo-śmietanowy
  • sos arrabiata
  • pizza margaritta
  • marchewka w sosie śmietanowym z migdałami
  • gnochhi z masłem i rozmarynem
  • ziemniaki zapiekane z ziołami
  • sałatka śródziemnomorska z fetą, pomidorami i ziołami
  • panzanella - włoska sałatka chlebowa
  • na deser: naleśniki, galaretki i tarta czekoladowa
  • plus jak zwykle: bufet sałatkowy
To co jest wielkim plusem, to fakt, że wszystko nakładamy sobie sami, więc można idealnie dopasować proporcje sos-makaron, często w restauracjach pojawia się problem, że jest za mało sosu, za mało makaronu, itp. Tutaj sami decydujemy jaki makaron zjemy, z jakim sosem i jaką jego ilością.

Co jadłam:
Zacznę oczywiście od makaronów. Spróbowałam oczywiście każdego i po kilku wizytach mam swoje ulubione konfiguracje. Spaghetti z sosem bolognese - bardzo pozytywne zaskoczenie, zwłaszcza jeśli chodzi o ilość mięsa w sosie. Zawsze obawiam się sosu bolognese, niestety wiele restauracji kolokwialnie mówiąc "oszczędza na mięsie". Tu absolutnie nam to nie grozi. Bolognese jest pysznym, mięsnym, pomidorowym sosem. Mniam! Farfalle z pieczarkami w śmietanie - wydaje mi się, że o tym sosie już pisałam w poprzednich postach. Dostępny jest często w normalnym menu i nigdy mnie nie zawodzi, jest bardzo smaczny, gęsty, bardzo syty i bardzo pieczarkowy :) Fusilli z sosem aglio olio. Ogólnie aglio olio jest jednym z moich ulubionych sosów, zapewne ze względu na prostotę jego wykonania, często przygotowuję go sobie w domu, gdy w lodówce widać kryzys końca miesiąca. Oliwa, czosnek, chilli i zioła. W Jesz Ile Chcesz sos jest bardzo pikantny i aromatyczny, na pewno warty spróbowania! Największym zaskoczeniem dla mnie był jednak sos arrabiata, który skosztowałam z penne. Jest to sos z pomidorów z cebuli, również bardzo pikantny. Myślałam, że będzie przeciętny, ale jest naprawdę znakomity i stał się moim punktem obowiązkowym włoskiego wtorku. 
Oczywiście poza makaronem, można skosztować też innych włoskich dań. Szczególnie polecam gnochhi z masłem i rozmarynem. Jest przepyszne, zwłaszcza że rzadko mam okazję jadać takie specjały, nigdy nie chce mi się robić takich rzeczy dla mnie samej. Warta uwagi jest też pizza. Oczywiście, jeśli ktoś się spodziewa pizzy rodem z najlepszych pizzerii, to się zawiedzie. Jest cieniutka z sosem i serem, ale na swój sposób naprawdę dobra, służy mi do przegryzania między jednym posiłkiem a drugim, tak jak zazwyczaj tarty w codziennym menu. Nie zachwyciła mnie zapiekanka z kurczakiem. A może nie tyle co nie zachwyciła, bo jest smaczna i nie ma się do czego przyczepić, ale ja w obliczu makaronów tracę ochotę na inne rzeczy. 
Na deser polecam gorąco tartę czekoladową. O tym, że jest wyśmienita, świadczy fakt, że jak tylko pojawia się w bufecie, znika w parę minut. Dla miłośników czekolady jest to pozycja obowiązkowa!

Trzeba pamiętać, że mimo że makarony są dobre a sosy smaczne, to ciągle jest bufet za 12 zł. Nie należy więc spodziewać się cudów, jak mój ostatni faworyt w Azzurro. Jednak, jeżeli pomyślimy o stosunku jakości do ceny, to Jesz Ile Chcesz naprawdę ma wielki potencjał, bo makarony nie odbiegają dużo poziomem od spaghetterii i restauracji. Największym problemem jest tu kwestia podgrzewania makaronu, co niekorzystnie na niego wpływa, sprawia, że robi się suchy. Mamy jednak przecież świadomość, że makaron z podgrzewacza nie będzie smakował tak jak ten prosto z patelni, a co za tym idzie makarony w Jesz Ile Chcesz są bardziej "domowe" niż "restauracyjne" Dla mnie nie stanowi to problemu. Za 12 zł nie zrobiłabym w domu jednego dobrego bolognese. Chodzę więc do JICh, jem makaron, ile chcę i jest pysznie! Włoski wtorek to do tej pory mój ulubiony dzień w Jesz Ile Chcesz. Polecam wszystkim miłośnikom włoskiego domowego jedzenia!

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony Jesz Ile Chcesz na Facebooku.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Pyszne Azzurro! Taglaitelle con pollo ♥

Przyszedł czas na przetestowanie nowego na toruńskim rynku lokalu z włoską kuchnią. Azzurro to nowe projekt właścicieli Tartuffo, o którym pisałam jakiś czas temu i do którego bardzo chętnie i często wracam. Do Azzurro wybierałam się od dłuższego czasu i w końcu nadeszła ta chwila. Żałuję, że zwlekałam tak długo, ponieważ absolutnie zakochałam się w pysznej paście i w całej restauracji absolutnie pod każdym względem!
Wystrój Azzurro jest prosty i skromny, czym od razu zaskarbił sobie moją sympatię. Proste stoliki, krzesła, ciekawa kolorystyka. Wnętrze bardzo funkcjonalne, duże okna, barowe stołki, z których można obserwować ulicę. Dla mnie super! Dzięki temu do Azzurro można przyjść po prostu z każdym i z każdej okazji. Na obiad z rodziną, na plotki z przyjaciółką czy na spotkanie biznesowe. To lokal pasujący do wszystkiego, co bardzo mnie cieszy, bo wiele włoskich restauracji stawia na romantyczny klimat, w którym nie do końca dobrze się czuję. 

Tymczasem w Azzurro panuje niezwykła, rodzinna wręcz atmosfera. Kelnerki bardzo miłe, pomocne, uśmiechnięte, profesjonalne, służą radą i pomocą, sprawiają, że aż nie chce się wychodzić z tego wspaniałego miejsca. Do tego półotwarta kuchnia, która przyciąga wzrok, znalazło się także miejsce na kącik dla dzieci.
No i jedzenie... W przeciwieństwie do Tartuffo, Azzurro nie funkcjonuje w formie bufetu, ale ma klasyczne menu, w którym znajdziemy pasty, bruschetty, panini, pizzę oraz inne dania obiadowe. Znajdą się oczywiście również sałatki, dodatki i zupy oraz desery. Ja miałam okazję skosztować pysznej zupy brokułowej (każdego dnia jest inna "zupa dnia") oraz jeszcze bardziej pysznego tagliatelle con pollo.
Zupa była bardzo smaczna. Nazywana kremem, ale nie jest tak bardzo gęsta, jak w Manekinie, idealnie doprawiona, podawana z grzanką z oliwą i czosnkiem, niebo w gębie! Cena: 6 zł.

Tagliatelle con pollo to pasta w sosie śmietanowym z kurczakiem, szpinakiem i pomidorami. Gdy tylko spróbowałam, zabrakło mi słów. Idealne i perfekcyjne pod każdym względem. Po pierwsze: idealna wielkość porcji. Nie za duża, nie za mała, całkiem porządna, ale nie przesadzona. Po drugie: forma podania. W prostym głębokim talerzu, bez żadnych bohomazów po bokach. Nic mnie bardziej nie denerwuje jak przerost formy nad treścią w "stylizacji" jedzenia. Tu po prostu po włosku, tak jak powinno być: jak najprościej = jak najsmaczniej. Po trzecie: świeżutkie składniki. Kurczak rozpływający się w ustach, świeże liście szpinaku, aromatyczny pomidor. Coś po prostu wspaniałego. Makaron idealnie ugotowany. Po czwarte: smak. Nie wiem, jak mam to wyrazić, ale po prostu dawno nie jadłam nic lepszego. Wspaniałość tego dania po prostu mnie onieśmiela. Wielkie gratulacje dla kucharzy za stworzenie czegoś tak idealnego. Z tego, co mówiła kelnerka, która mnie obsługiwała, tagliatelle jest bardzo popularnym daniem i nic dziwnego, jest po prostu wspaniałe! Cena: chyba 16 zł.

Podsumowując: Azzurro, mimo że nie znajduje się na Starym Mieście prawdopodobnie stanie się jednym z moich ulubionych miejsc na obiad. Ceny nie są wygórowane, atmosfera fantastyczna, jedzenie rewelacyjne. Każdemu miłośnikowi włoskiej kuchni mogę polecić ten lokal naprawdę z niekłamaną przyjemnością. Nie dość, że wyszłam najedzona pysznym makaronem, to jeszcze po prostu wyszłam szczęśliwsza! Polecam!

Zachęcam do samodzielnego sprawdzenia Azzurro:
ul. Broniewskiego 6/98 (Osiedle Sztuk Pięknych) w Toruniu.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z profilu Azzurro na Facebooku. Nie miałam akurat aparatu, ale tagliatelle wygląda identycznie na żywo :)


sobota, 9 lutego 2013

A może piwko?

Dziś co nieco o piwku - napoju bogów :). Gdybym miała ułożyć listę moich ulubionych alkoholi, piwko z pewnością znalazłoby się w pierwszej trójce. Może nie na szczycie podium (tam na pewno umieściłabym gin z tonikiem), ale zapewne na drugim bądź trzecim miejscu. Niestety nie jestem browarowym specjalistą, aby opisywać i recenzować wypite przeze mnie browarki, ale chętnie podzielę się moimi wrażeniami i ukażę wam to, co lubię najbardziej. 

Od kiedy profesjonalne sklepy z piwem zaczęły zdobywać coraz większą popularność, przestałam zadowalać się najbardziej znanymi markami i lubię spróbować czasem czegoś nowego. Moim ulubionym piwem jest Rześkie browaru Kormoran. Kiedyś często sięgałam po Jurajskie. Ostatnio w mojej lodówce najczęściej pojawiały się jeszcze Kamenitza i Perła Winter.

Zdecydowanie najczęściej kupuję Rześkie. Poznałam się z tym piwkiem w Krajinie Piva i na szczęście szybko odkryłam, że można kupić je w Piwexie. To (jak przekonuje producent - mój ukochany browar Kormoran) najprawdopodobniej najdłużej nieprzerwanie sprzedawane piwo niepasteryzowane w Polsce. Jest to jasny lager, dolnej fermentacji. Idealnie gasi pragnienie. Nie będę się wymądrzać, więc napiszę tylko, że dla mnie jest to piwko idealne. Nie za gorzkie, takie, którego ciągle chciałoby się dolewać... Niestety :) Objętość alkoholu: 5,6%. W Piwexie można kupić je za 3 złote.


W zimowej promocji pojawiło się ostatnio ciekawe bułgarskie piwko - Kamenitza. Początkowo w promocji można było je kupić za 2,10 zł (z 3,90 zł), co stanowiło i tak już niezłą ofertę, przez co kilkukrotnie dokonałam zakupu kilku sztuk. Ostatnio Piwex jednak postanowił chyba wyprzedać zapasy i po kilkukrotnej obniżce ceny w końcu można było kupić Kamenitzę za 1,00 zł! Ta obłędna cena zmusiła mnie do zrobienia małych zapasów i ponownego wypróbowania bułgarskiego nektaru. Kamenitza jest jedną z najpopularniejszych firm sprzedających piwa w Bułgarii (ma około 18% udziałów w bułgarskim rynku). Istnieje od 1881 roku, a z ciekawostek: jest sponsorem reprezentacji Bułgarii w piłce nożnej. Kamenitza jest całkiem dobra. Nie jest to może rewelacja, jaką jest dla mnie Rześkie, ale jest przyzwoite, ma nieco więcej goryczy, ale mi to raczej nie przeszkadza. Na pewno jest to piwko warte uwagi i wypróbowania. Objętość alkoholu: 4,4%. Regularna cena: 3,90 zł.

Ostatnim piwkiem, na które dzisiaj chciałabym zwrócić uwagę jest Perła Winter. Ogólnie bardzo lubię Perłę samą w sobie, jej plusem jest bezzwrotna butelka, więc często decyduję się na Perłę, gdy nie mam przy sobie butelek na wymianę. Zwykła Perła jest moim zdaniem bardzo smaczna. Latem Perła wypuściła jabłkową Perłę Summer, na którą się nie skusiłam. Poddałam się jednak jej zimowej wersji. Perła Winter to połączenie piwa Perła z sokiem z dzikiego bzu i aromatem dzikiej róży. Połączenie zaskakujące i to jak najbardziej pozytywnie. Na pewno nie jest to piwko, którego można wypić kilka pod rząd (jak Rześkie ♥), ale jeśli ktoś lubi takie połączenia z owocami, to z pewnością najnowsza propozycja Perły powinna go zadowolić. Moim zdaniem jest smaczna, ciekawa i na pewno urozmaici długie, zimowe wieczory :) Do nabycia w puszce lub w butelce zwrotnej bądź bezzwrotnej. Objętość alkoholu 5,0%. Cena około 3,20 zł. 


Podobno piwo to trzeci (po wodzie i po herbacie) najczęściej spożywany napój na świecie. Specjalnie mnie to nie dziwi i chyba sami wraz z przyjaciółmi potwierdzamy tę teorię. Ale cóż, czy jest coś lepszego, bardziej ożywiającego w letnie popołudnia lub w długie jesienne, zimowe wieczory przy serialu? Wątpię :) Dlatego pijcie piwko i cieszcie się życiem! Enjoy!


Zainteresowanych tematyką piwa odsyłam do blogów tematycznych. Mój ulubiony to Małe Piwko Blog. Serdecznie polecam!