niedziela, 19 maja 2013

Pierogarnia pod Blaszanym Kotem

Dziś chciałabym podzielić się z wami wrażeniami po niedawnej wizycie w Pierogarni pod Blaszanym Kotem. Mieści się ona na Starym Rynku w Toruniu, w piwnicy pod barem Miś. Lokal ten mieści się tam odkąd pamiętam i mieszkam w Toruniu, ale do tej pory jakoś nie udało mi się tam wybrać. Jeżeli miałam ochotę na pierogi, to zazwyczaj wędrowałam do Pierogarni Stary Toruń albo Stary Młyn lub po prostu do baru mlecznego pod Arkadami. W końcu (jak zwykle) do wizyty pod Blaszanym Kotem skłonił mnie groupon. 

Dlaczego "pod Blaszanym Kotem"? Taką oto legendę możemy znaleźć na stronie internetowej restauracji:
Dawno, dawno temu, przed wojną w tym domu mieszkał pewien chłopak, zwał się Józek. Miał on czarnego kota, z którym bawił się codziennie. Niestety, pewnego dnia rozstali się, ponieważ Józek musiał iść na wojnę, aby walczyć w obronie Ojczyzny. Kot został sam w domu i tęsknił za swoim panem. Józek nie wracał i nie wracał, a kot cały czas czekał na niego. Pewnego upalnego dnia kot poszedł na dach, aby wypatrywać swego pana. Był taki upał, że dach zaczął się topić z gorąca, a kot przykleił się do niego — i tak już został. Dziś turyści mogą podziwiać blaszaną figurę upamiętniającą tego kota na dachu tej właśnie toruńskiej kamienicy.

Historia dość brutalna, aczkolwiek blaszany kot spogląda na turystów z owej kamienicy i tak też pierogarnia mieszcząca się w jej piwnicy zyskała swoją nazwę. 

Moje wrażenia są bardzo mieszane, nie jestem tym miejscem szczególnie zachwycona, ale ma ono zarówno swoje dobre jak i złe strony. 
Zacznijmy jednak od tego co dobre!
  1. Jedzenie - co chyba najważniejsze... Skosztowałam pierogów z wody (na takie była oferta grouponowa) ruskich oraz ze szpinakiem, twarogiem i czosnkiem. Obie wersj,  przepyszne. Ciasto smaczne, jeszcze lepsze farsze. Klasyczne ruskie, nieco pikantne, natomiast jeśli chodzi o pierogi ze szpinakiem, to chyba jedne z lepszych, jakie miałam okazję próbować. Pełne menu dostępne tutaj
  2. Ceny - za osiem sztuk pierogów zapłacimy średnio ok. 10-12 zł. Ruskie kosztują 9,60 zł, ze szpinakiem 12,60 zł. Są to ceny bardzo konkurencyjne w stosunku do innych pierogarni oraz do innych lokali na Starym Rynku. Dostępne są również porcje większe - 14 sztuk, których ceny mieszczą się średnio w granicach 14-20 zł.
  3. Oferta menu - dość duży wybór jak na niewielki lokal. Możemy wybierać spośród pierogów mięsnych, jarskich i słodkich, w ofercie są również pierogi pieczone, zestawy pierogów, zupy oraz desery. Smaki od klasycznych po bardziej innowacyjne.
  4. Czas oczekiwania - krótki, można wpaść do pierogarni na naprawdę szybki obiad.
Co mi się zatem nie podobało?
  1. Obsługa - nie wiem czy dla klientów "grouponowych" czy dla wszystkich, ale obsługa była tragiczna. Pani stojąca za barem wręcz krzyczała i fukała na klientów zadających jakiekolwiek pytania. Czułam się bardzo niezręcznie i miałam takie wrażenie, iż jestem nieproszonym gościem. Bardzo tego nie lubię. Osoby, które nie potrafią "ugaszczać" swoich klientów, nie powinny tego robić.
  2. Wystrój - bardzo bardzo specyficzny. Trochę jak za komuny. Troszkę niespójny, widać jakiś pomysł w urządzeniu miejsca, ale wciąż brakuje "tego czegoś", co sprawia, że czujemy się w takim pomieszczeniu dobrze. Lokal jest malutki i brakuje w nim miejsca, ale wiele innych lokali pokazuje, iż nawet na niewielkiej przestrzeni można stworzyć przyjazne miejsce.
  3. Pewne nieścisłości - na przykład to, że przed wejściem wisi kartka (nawet nie plakat, nie baner, zwykła kartka z odręcznym pismem) z informacją o piwie w promocji, którego nie ma w lokalu. Skoro nie ma, należałoby tę kartkę zdjąć, zamiast wprowadzać klientów w błąd.







Ogólnie trudno jest mi jednoznacznie ocenić tę wizytę. Jedzenie było smaczne, ale też bez wielkiego szału, na pewno obsługa tworzy atmosferę, do której, mimo dobrych pierogów, nie mam ochoty wracać. Ale nie mówię nie, może kiedyś jeszcze się skuszę. Nie jest to miejsce, które zagości na liście moich "ulubieńców", ale nie jest też miejscem, do którego nigdy nie wrócę. 

Jeśli kogoś najdzie ochota na dobre pierogi, polecam rozważyć Pierogarnię pod Blaszanym Kotem. Jednakże jeśli ktoś szuka w restauracji czegoś więcej niż tylko jedzenia, np. chce posiedzieć z przyjaciółmi w miłym miejscu, radziłabym zmienić kurs na coś innego, Na szczęście przyjaznych przestrzeni gastronomicznych w Toruniu nie brakuje, jest w czym wybierać! Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Zdjęcia trochę nie ostre, ale opis dobry no i ta nazwa - wspaniała :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zła jakość zdjęć wynika niestety z jednej strony z braku oświetlenia, a z drugiej z niedoskonałości fotograficznego sprzętu. Poza tym nie miałam czasu bawić się w fotografa, bo byłam bardzo głodna ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń