poniedziałek, 17 czerwca 2013

Nowości w mojej lodówce :)

Wiosna sprzyja chyba wprowadzaniu wielu nowości na rynek spożywczy przez producentów, a może to tylko ja niektóre z nich dopiero zauważyłam. W każdym razie chciałam pokazać Wam, co nowego ostatnio zagościło w mojej lodówce :)


Pierwsza rzecz to ketchup. Wiecie, że jestem wielką fanką pomidorów i wszystkiego co z nimi związane. Ketchupu używam często, poza sezonem pomidorowym, do kanapek i różnych potraw, ale od wielu lat jestem wierna Ketchupowi Włocławek. Jednak, gdy tylko na półce zobaczę ketchupową nowość trafia ona do mojego koszyka. Tym razem jest to ketchup Kotlin - Pomidory Malinowe. Ogólnie ketchupy Kotlina darzę sympatią i ten również przypadł mi do gustu. Jest słodkawy jak malinowe pomidory, troszkę denerwuje mnie jego rzadka konstystencja, ale do kanapek nadaje się wyśmienicie. Cena: ok. 4 zł, ja kupiłam w promocji w PoloMarkecie za 2,99 zł. Jest warty zainteresowania, ale mojego Włocławka nie zdetronizuje.
 
Kolejną nowością jest syrop owocowy do przygotowywania napojów. Takie syropy kojarzą mi się z dzieciństwem i rozrabianiem ich z wodą gazowaną. Ja sama rzadko kupuję tego typu specyfiki, gdyż wszelkie syropy truskawkowe, wiśniowe i tym podobne są dla mnie za słodkie, natomiast inne mają zbyt mało wyrazisty smak. Teraz skusiła mnie jednak nowość od Łowicza, a mianowicie syrop Rabarbar i Mirabelka. Uwielbiam rabarbar, ale sezon rabarbarowy jest dość krótki, dlatego pomyślałam o tym, aby przedłużyć go sobie właśnie tym syropem. Rozrabiam go z wodą gazowaną i lodem, ma bardzo przyjemny słodko-kwaśny smak, z przewagą rabarbaru, moim zdaniem nuta mirabelki jest ledwo wyczuwalna. Na pewno świetnie nadałby się również do deserów, myślę również o tym, aby dodać go do piwa ;) Co ciekawe, Łowicz na lato przygotował jeszcze dwie wersje owocowego orzeźwienia: cytryna i limetka oraz cytryna i bergamotka. Jedyną wadą jest dość mała wydajność produktu, trzeba nalać go dość dużo, aby poczuć smak. Kosztuje około 4 zł. Ogólnie - smak ciekawy, ale tak "na spróbowanie", raczej nie zagości u mnie na dłużej.
 
 
Dwie ostatnie nowości reprezentują nabiał :) Pierwsza z nich to Hochland Twarogowy w plastrach. Są to sery pakowane identycznie, jak bardzo polularne sery topione w plastrach Hochland, z tym że są to sery twarogowe. 8 osobno zapakowanych plasterków w jednym opakowaniu. Producent zapewnia, iż twarogowy Hochland produkowany jest na bazie naturalnego twarogu, stąd jego smak jest prawdziwie twarogowy. Z tym bym się jednak nie zgodziła. Jestem wielką fanką twarogu, a ten serek (przynajmniej w smaku) koło twarogu nie leżał. Smakuje właściwie tak samo jak Hochlandowe sery topione. Moim zdaniem, nic specjalnego :) Dostępny w trzech smakach: naturalny, z chrzanem oraz z cebulką i szczypiorkiem (tę ostatnią wersję testowałam). Nie wiem jaka jest cena regularna, ja kupiłam go za 2,99 zł. Hochland wprowadził też ostatnio inną nowość, mianowicie Hochland Piato do smarowania, wyprodukowany na bazie serów solankowych, ale nie widziałam ich jeszcze nigdzie w sprzedaży. 
 
Ostatnią nowością, której ostatnio spróbowałam był ser sałatkowy Turek Islos. Jest to ser a'la feta dostępny w dwóch wariantach: naturalnym i ziołowym. Smak bez zarzutów, ale też bez szału, mi osobiście bardziej smakuje ser tego typu z Pilos z Lidla. Turek jak na ser tego typu jest za mało słony. Ogromnym plusem jest opakowanie, dzięki któremu można z łatwością pokroić ser i zamknąć w przypadku, gdy nie zużyjemy całego. To naprawdę duże ułatwienie, jeśli ktoś robi sobie na przykład jedną małą sałatkę na śniadanie, a nie od razu całą miskę dla całej rodziny. W przypadku zwykłych kartoników z fetą jest to baaaardzo utrudnione. Minusem jest jednak cena, za 180 g zapłacimy około 4 zł, gdy za 225 g Pilosa płacę 2,29 zł :) Dlatego mimo plusa w postaci opakowania, Turek już chyba nie zapuka do drzwi mojej lodówki.
 
Tyle na dziś, ciekawa jestem, czy testowaliście któreś z tych produktów, a może skosztowaliście ostatnio jakiejś innej nowości? :) Pozdrawiam :)