niedziela, 27 stycznia 2013

Spaghetteria Pasta - zupa serowa, krem pomidorowy, lasagne i zielone bucattini

Jak wspominałam już wielokrotnie jestem wielką fanka włoskiej kuchni, dlatego też kilkakrotnie w ciągu ostatnich lat planowałam wyjście do restauracji Pasta&Basta na toruńskiej starówce. Nigdy jednak nie udało mi się tego planu zrealizować. Kilka tygodni temu restauracja (która zmieniła niedawno nazwę na "Spaghetteria Pasta") przygotowała ofertę promocyjną, z której oczywiście musiałam skorzystać. Wraz z przyjaciółką zakupiłyśmy voucher o wartości 50 zł i poszłyśmy zdobywać włoski świat makaronów. 





Wystrój restauracji, chwalony chociażby na Gastronautach, mnie specjalnie nie przekonał. Na pewno dość funkcjonalny, ale moim zdaniem, nie ma się czym zachwycać. Nowoczesny, utrzymany w pomarańczowo-czarnych barwach, być może przemyślany i dopracowany (choć nie do końca zrozumiałam przekaz obrazów na ścianach), z pewnością nie oddaje klimatu włoskiej restauracji, którą odnalazłam chociażby w Tartuffo. Tu muszę zwrócić uwagę na toalety. Koedukacyjne ze szklanymi drzwiami do kabin. Drzwi te (podobno) robią się matowe, gdy przekręci się w nich zamek, ale nie było dane mi tego sprawdzić, ponieważ na dobre wystraszył mnie gość restauracji, który najwidoczniej o tym nie wiedział. Nie dziwi mnie to, ponieważ brakuje wyjaśnienia, chociażby prostego obrazka, który tłumaczyłby ten mechanizm. Być może jest to supernowoczesne i superinnowacyjne ale mnie to zupełnie zniechęciło. Skąd ludzie mają wiedzieć jak użyć drzwi do toalety? Ale ok, przecież najważniejsze jest i tak jedzenie :)

W spaghetterii można przebierać wśród pizzy i makaronów. Idea past jest taka, iż wybiera się dowolny rodzaj makaronu a do tego dowolny sos. Sama idea dość mi się podoba. Co do menu (dostępnego tutaj) mam mieszane uczucia. Niektóre pozycje wydają się bardzo trafione, inne w ogóle mnie nie przekonują. Ale do rzeczy :)

Wraz z przyjaciółką zostałyśmy dość szybko i sprawnie obsłużone przez niestety niezbyt ogarniętą kelnerkę. Nie usłyszałam "dzień dobry" ani nie zauważyłam choć cienia życzliwości do klientów. Ja wybrałam zupę serową z grzankami i pulpecikami mięsnymi i lasagne bolognese, moja towarzyszka zaś krem pomidorowy i makaron bucattini z sosem zielonym - szpinak, cebula, czosnek, ser lazur, śmietana. Na początek podano nam przystawkę - "grzanki" z pastą z łososia. Ładnie, schludnie podane. Bardzo smaczne, choć moim zdaniem bardziej smakowało tuńczykiem niż łososiem.

Zupa serowa, którą jadłam to niewątpliwie najlepszy punkt moich odwiedzin w restauracji. Moim zdaniem była idealna. Dobrze doprawiona, o doskonałej kremowej konsystencji, pulpeciki smaczne. Ogólnie naprawdę bardzo dobrze. Spróbowałam też pomidorowego kremu. Bardzo dobry, choć nie umywa się do pomidorowej zupy w Tartuffo.

Makarony... Moja lasagne była przyzwoita. Porcja chyba w sam raz. Nie za duża, nie za mała. Dla mnie danie trochę za mdłe, za słodkie. Zjadłam, ale "z butów nie wyrywa". Brakowało mi jakiegoś warzywa do przegryzienia, choć odrobiny jakiejś surówki. Jestem prawie pewna, że przy następnej wizycie w restauracji nie chciałabym już zjeść lasagne. Niedoścignionym ideałem tego dania pozostaje dla mnie lasagne z Metropolis.




Zielonego makaronu ze szpinakiem i serem lazur skubnęłam odrobinę, ale wystarczyło mi to, aby stwierdzić, że sera właściwie nie czuję, a podobne danie robię w domu i smakuje mi bardziej. Nie było złe, był szpinak, cebula, makaron ugotowany prawidłowo. Ale znów zabrakło czegoś, co pozwoliłoby zapamiętać mi to danie. Było przeciętne. Na pewno nie na miarę tego, czego spodziewałam się po restauracji nazywającej się "spaghetterią". 

Nie wiem czy wrócę do Pasty. Spodziewałam się jednak czegoś więcej po makaronach. Nie wiem, czy bez promocyjnego vouchera pójdę tam ponownie. Warto na pewno zainteresować się zestawami lunchowymi w dość atrakcyjnych cenach, więc może one skuszą mnie, abym przetestowała Pastę ponownie. Póki co, na pewno mogę stwierdzić, iż jadłam lepszy makaron. W Metropolis, w Tartuffo i w innych miejscach. Chociażby w toruńskim Meditearianie, znajdującym się w znacznej odległości od centrum. Póki co mogę z czystym sumieniem polecić serową zupę, a co do reszty - kwestia gustu, ale na lasagne chodzę już tylko do Metropolis.

Zainteresowanych odsyłam do strony internetowej i fun page na Facebooku. Ciao!



sobota, 12 stycznia 2013

Manekin ♥ - naleśnikowe spaghetti z suszonymi pomidorami

Dziś miało być po włosku. Miałam wylądować w Pasta&Basta, a wylądowałam za rogiem, w Manekinie na Starym Rynku. I może to i lepiej, bo zjadłam po raz drugi pyszne spaghetti z suszonymi pomidorami! 
O naleśnikowym spaghetti w Manekinie pisałam już tutaj. Wtedy zasmakowałam wersji bolognese, która przy dzisiejszym daniu wypada raczej marnie. Mojej ukochanej lasagne wyrasta właśnie konkurencja w postaci tego oto pysznego dania. 


Co w spaghetti jest najlepsze? Oczywiście suszone pomidory. Ja je po prostu uwielbiam i wydaje mi się, że trzeba je lubić, aby wciągnąć to danie, bo od ich smaku nie da się uciec. Poza tym w spaghetti króluje czerwona cebula, która, wbrew moim początkowym obawom doskonale komponuje się z sosem. Smaku dodaje mnogość parmezanu i kawałki ostrej papryczki, która dodaje smaku. Na szczęście wszystko podane jest na sporej ilości rukoli, co dla mnie czyni to spaghetti zjadalnym - bez zieleniny byłoby za mdłe, jak bolognese czy carbonara, której miałam okazję skosztować.



Ja osobiście pokochałam spaghetti z suszonymi pomidorami i na pewno będę kosztować je częściej. Nie jest dla mnie za ostre (a spotkałam się z takimi opiniami), w zasadzie tylko papryczki dodają nieco pikanterii, ale bez przesady. Sos jest pyszny, choć jak dla mnie nieco za dużo w nim cebuli, ale ostatnio tego nie zauważyłam, więc może to taka dzisiejsza tendencja. Porcja jest oczywiście za wielka, myślę że spokojnie wprowadzić można dwie wielkości spaghetti, bo ta jest naprawdę ogromna... I jeszcze jedno. Danie to jest bezmięsne. Nie jest to jakiś wielki problem, i tak bez problemu można się najeść, ale gdyby tak zmniejszyć porcję i dodać do niej kurczaka, to byłoby to danie idealne. A tak, jest tylko rewelacyjne. Cena: 14 zł. Polecam!


czwartek, 3 stycznia 2013

Bufeteria Tartuffo

Witam w nowym roku! Mam nadzieję, że będzie jeszcze smaczniejszy niż poprzedni :)

Dziś opowiem Wam o jednej z moich ulubionych toruńskich knajpek - Bufeterii Tartuffo. Chodzę tam od kilku lat, nie za często, ale przynajmniej kilka razy do roku. Tartuffo odwiedziłam tuż przed Bożym Narodzeniem.

źródło: strona Tartuffo na Facebooku

Dlaczego lubię Tartuffo?
Bo serwuje włoskie jedzenie (moje ulubione), bo jest przytulnie, miło, jest bardzo profesjonalna obsługa i chyba przede wszystkim dlatego, że jest to lokal typu "all you can eat". Zasady działania Tartuffo możemy znaleźć na stronie internetowej:

Codziennie w godz. 12.00 – 18.00 działamy na zasadzie bufetu typu “all you can eat” tzn. płacisz raz i jesz ile chcesz. Za jedyne 15 złotych można do woli delektować się rozmaitymi pizzami, daniami mięsnymi i wegetariańskimi, sałatkami i pyszną zupą z pomidorów i bazylii podawaną z pieczywem własnej produkcji. Ponadto każdy otrzymuje danie dnia; są to najczęściej dwa rodzaje pasty i bruschetta. 

W godzinach 18.00 – 22.00 gwarna i zatłoczona Bufeteria zamienia się w przytulną włoską knajpkę, z niepowtarzalną atmosferą i wyjątkowym włoskim menu (pełna obsługa stolikowa). W karcie znajdą Państwo klasyczne pasty, najlepszą w mieście pizzę, dania mięsne i rybne, rozmaite przystawki i…pyszne desery. Wszystkie potrawy utrzymane są w oryginalnym włoskim stylu, z wykorzystaniem wysokiej jakości składników i co najważniejsze, gotowane są przez ludzi z pasją…

Ja osobiście nigdy nie byłam w Tartuffo po godzinie 18, wersja "all you can eat" jest dla mnie dużo atrakcyjniejsza. Ale do rzeczy :)


źródło: strona Tartuffo na Facebooku

Już przy wejściu witają nas miłe Panie kelnerki, pytając czy jesteśmy tu po raz pierwszy i w razie potrzeby tłumacząc zasady działania bufetu. Podają nam menu z napojami i deserami oraz proponują jedno z dań dnia,  wybieramy wśród dwóch past i bruschetty. Szczerze mówiąc nigdy na tą ostatnią się nie skusiłam, ponieważ ogólnie KOCHAM makaron, a makaron w Tartuffo naprawdę jest pyszny! Porcja nie jest za duża, w sam raz na przystawkę przed pizzową ucztą. Tego dnia do wyboru była pasta szpinakowa, pasta arrabiata (w pikantnym sosie pomidorowym) oraz bruschetta z tuńczykiem. Mój wybór padł na pomidorowy makaron i nie pożałowałam, był smaczny, dobrze doprawiony, Pikantny, baaaardzo pomidorowy (mniam!). Podejrzewam, że pasta ze szpinakiem też byłaby dobra, ale tak już mam, że jak jest coś pomidorowego do wyboru, to nie mogę się oprzeć.

Po paście u mnie nadchodzi czas na zupę. Nie wiem czy znajdę słowa, by opisać jej wspaniałość, bowiem zachwyca mnie ona za każdym razem. Zupa jest pomidorowa, z ziołami, z oliwą. Jest idealna. Perfekcyjna. Są dni, w których dałabym się zabić za tą zupę (na przykład na kacu...). Robię w domu podobną, ale nie umywa się do tartuffowej. Zawsze zjadam jej dość dużo, a jeszcze w takie zimowe dni jest naprawdę  moją perełką w bufeterii. Znakomicie rozgrzewa i po prostu jest doskonała (no i pomidorowa... ♥).

Jak już najem się zupą i makaronem, to przychodzi czas na buszowanie po bufecie. Do wyboru mamy kilka rodzajów pizzy (dla każdego coś się znajdzie), warzywa, surówki i od niedawna bardzo fajne nowe dania: kurczaka w sosie z czerwonego wina i pieczarki w śmietanie.

Co do pizzy - ja, jak już wspominałam jestem fanką włoskiego jedzenia więc i pizzy również i wiele toruńskich pizzerii przetestowałam (myślę, że pojawi się na blogu mój prywatny ranking pizzy toruńskiej). Pizza w Tartuffo urzeka mnie cieniutkim ciastem i świeżością dodatków. Z tą świeżością często jest problem w innych pizzeriach. Ponadto smaki są bardzo oryginalnym (myślę, że nigdzie więcej nie zjemy pizzy z ziemniakiem). Wśród pizzy w Tartuffo bardzo lubię z tuńczykiem, a także pizzę z pomidorami, z szynką i ananasem. Hitem dla mnie jest też pizza z pieczarkami. Grzybki są idealnie zrobione. Nie wiem, w czym tkwi tajemnica, wydaje mi się, że może we wcześniejszym przysmażeniu ich na maśle, ale są po prostu przepyszne.

źródło: strona Tartuffo na Facebooku

Można więc siedzieć i wcinać pizzę, ciągle ciepłą dzięki podgrzewanemu bufetowi, zagryzając warzywnymi dodatkami. Moją ulubioną surówką są ziemniaki ze szczypiorkiem, ostatnio dawno ich nie widziałam, ale mam nadzieję, że się pojawią :) Polecam również pieczarki w śmietanie i tego nowego kurczaka - jest bardzo dobry, kruchy, w sosie z warzywami, generalnie poezja smaku :)

Chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na sosy do pizzy. Możemy skorzystać z ketchupu dostępnego w bufecie, ale za cenę złotówki możemy spróbować sosu czosnkowego lub pomidorowego pikantnego. Polecam zwłaszcza ten drugi, moim zdaniem bardzo oryginalny i warty spróbowania :)

Podsumowując - 15 zł za bufet plus 1 zł za sos i ok. 5 zł za napój - 21 zł za obiad. I to nie byle jaki. Dla mnie atrakcyjność cenowa, jakościowa i jakość obsługi przebija wszystkie inne pizzerie w Toruniu. Często zamawiam pizzę do domu, więc to jest zupełnie inna historia. Ale jeśli chcę skosztować pizzy poza domem to zawsze wybieram Tartuffo. Bardzo lubię pizzę w Metropolis, ale szybki rachunek zawsze sprawia, że naprawdę wolę wydać 20 zł na zupę, pastę, surówki i pizzę bez ograniczeń, w wielu wydaniach, spróbować każdej po kawałku niż wydać tyle samo na jedną. Dla mnie w ogóle to nie podlega porównaniu :)

Polecam stronę Tartuffo na facebooku, gdzie dowiemy się o wszelkich nowościach, zmianach godzin otwarcia (Tartuffo organizuje imprezy zamknięte, także warto sprawdzić czy akurat otwarte jest zwyczajnie) ale również o promocjach. Obecnie dla fanów Tartuffo na facebooku przy zakupie bufetu lub dania z menu dowolna mała kawa na wynos gratis. Są również promocje dla studentów - od poniedziałku do środy bufet za 12,50, natomiast od czwartku do piątku kieliszek wina do bufetu gratis - sama ostatnio skorzystałam, polecam :) Są również studenckie promocje na menu wieczorne.

Warto odwiedzić Tartuffo, jest to miejsce na każdą okazję, na spotkanie z rodziną, przyjaciółmi i na obiad we dwoje. Polecam z całego serca! Sama na pewno wkrótce znów się tam pojawię :)